W 17. minucie meczu Legia - Arka, Marcin Warcholak zagrał piłkę w pole karne Legii. Głową niepewnie podbił ją w górę Michał Pazdan. Do piłki chciał dopaść Rafał Siemaszko, ale został powstrzymany przez Pazdana. W kontakcie z obrońcą Legii Rafał upadł na murawę. Sędzia Mariusz Złotek nie podyktował rzutu karnego dla Arki.

Jak przyznał w studiu programu Liga + Extra Sławomir Stempniewski, zajmujący się oceną pracy sędziów, żółto-niebieskim należał się rzut karny za faul Pazdana na Siemaszce. Nie zareagował jednak ani sędzia główny, ani sędzia VAR. system wprowadzony w tym sezonie do ekstraklasy był obecny w niedzielę Warszawie. Pytanie tylko po co, skoro nie pomógł w podjęciu decyzji przy sytuacji, która mogła mocno wpłynąć na losy meczu? W tym momencie spotkanie na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. To Arkowcy przeważali, tworząc sobie okazje do zdobycia bramki. Rzut karny to jeszcze nie gol, a z pewnością znakomita szansa na niego dla Arkowców, którzy w tym sezonie pewnie egzekwują jedenastki.

Jeszcze przed startem sezonu wielkim przeciwnikiem VAR-u był prezes PZPN Zbigniew Boniek. Potem diametralnie zmienił punkt widzenia, a system pośpiesznie wprowadzono do ekstraklasy, czego efekty widać w sytuacjach takich jak dzisiejsza.