Po piątkowym zwycięstwie GKS-u Tychy z Widzewem stało się jasne, że na piłkarzach Arki w Kielcach znów będzie ciążyła duża presja - by pozostać w realnej walce o drugie premiowane bezpośrednim awansem miejsce w tabeli, żółto-niebiescy musieli podnieść z murawy komplet punktów i wymówek nie było. Wiedział o tym Dariusz Marzec, który nie mógł co prawda skorzystać z pauzującego za kartki Juliusza Letniowskiego, ale poza wypożyczonym z Lecha 23-latkiem desygnował do boju od pierwszej minuty najsilniejszy możliwy skład. Dominik Nowak zaskoczył natomiast wystawieniem w bramce Jakuba Osobińskiego zamiast Marcela Zapytowskiego i umieszczeniem Rafała Kobrynia na środku obrony obok Mario Zebicia. Ofensywa złocisto-krwistych prezentowała się na papierze zgodnie z przewidywaniami.

Pierwsze zagrożenie podbramkowe miało miejsce w 9. minucie, kiedy Deja strzelał sprzed pola karnego, a piłka minimalnie minęła poprzeczkę bramki Osobińskiego. Gospodarze odpowiedzieli pięć minut później, gdy Łukowski odpalił bombę z 30 m, ale Kajzer znakomicie przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Niecelne okazały się także próby Kiełba i Alemana. Po upływie pierwszych 20 minut boisko musiał opuścić kontuzjowany Hiszpański, którego zastąpił na murawie Siemaszko. W 27. minucie Aleman dobrze zagrał piłkę wzdłuż bramki, jednak dwóch spośród gdynian spóźniło się do futbolówki i nie zdołało zamknąć akcji. Minutę później Korona otworzyła wynik. Szymusik dograł w pole karne do Łukowskiego, ten przytomnie skleił piłkę, z dziecinną łatwością ograł Memicia i strzałem przy dalszym słupku umieścił futbolówkę w siatce. W 33. minucie złocisto-krwiści mieli doskonałą szansę na podwyższenie rezultatu, ich akcję zamykał z lewej strony Kiełb, ale minimalnie pomylił się z najbliższej odległości. Po kolejnych trzech minutach skrzydłowy kielczan już się jednak poprawił. Szymusik dośrodkowywał tym razem z lewej flanki, Kasperkiewicz wybił piłkę przed pole karne, tam zebrał ją Pervan, uderzył sprzed szesnastki, Memić zablokował tę próbę, ale do futbolówki dopadł Kiełb i mierzonym strzałem tuż przy lewym słupku bramki Kajzera dał gospodarzom dwubrakowe prowadzenie. W 41. minucie próba Żebrowskiego z 16 m minimalnie minęła słupek bramki Osobińskiego i okazała się to ostatnia godna uwagi akcja w pierwszej części spotkania.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy przebiegał pod znakiem dążenia Arkowców do zniwelowania strat. W 54. minucie kolejne uderzenie Żebrowskiego po rykoszecie wyszło poza światło bramki, a po chwili Rosołek strzelał niecelnie. Po upływie godziny gry gdynianie mieli wymarzoną okazję w postaci rzutu wolnego z 18 m, ale Deja trafił najpierw w mur, a następnie w nogi obrońców. W 61. minucie Podgórski wykonał kapitalną krosową piłkę napędzającą atak Korony, Kiełb przyjął futbolówkę, uciekł Siemaszce i dograł przed bramkę Kajzera, a tam Łukowski urwał się Marcjanikowi, po czym zamknął akcję skutecznym wpakowaniem piłki do siatki i zrobiło się już 3:0 dla ,,scyzorów". Cztery minuty później centrostrzał Szpakowskiego omal nie zaskoczył Kajzera, na szczęście piłka minęła poprzeczkę bramki Arki. W 73. minucie piłkarze Marca zabrali się za odrabianie strat. Aleman rozegrał krótko rzut rożny z Ł. Wolsztyńskim, piłka wróciła do Ekwadorczyka, ten zacentrował w szesnastkę, a tam Marcjanik wyskoczył w powietrze niczym Michael Jordan, zjadł Szymusika oraz Kobrynia i strzałem głową przy bliższym słupku ulokował futbolówkę w siatce, zmniejszając dystans do gospodarzy. Dwie minuty później było już 2:3. Ł. Wolsztyński podał wzdłuż linii bocznej do Marcusa, Brazylijczyk dośrodkował spod linii bocznej, a duet Szymusik - Kobryń znów został brutalnie wyrolowany, tym razem przez Rosołka, który z najbliższej odległości zapakował piłkę do siatki i nagle z 0:3 zrobiło się 2:3. A po kolejnych dwóch minutach mógł być już remis - po stałym fragmencie gry Ł. Wolsztyński uderzał głową i trafił w poprzeczkę. W 85. minucie Valcarce oddał mocny strzał z dystansu, który leciał w okienko bramki Korony, jednak Osobiński był na posterunku. Minutę później Petrović sfaulował pod własną szesnastką szarżującego Żebrowskiego. Do piłki ustawionej na osiemnastym metrze podszedł Deja i tym razem się już nie pomylił - po rykoszecie od muru piłka zatrzepotała w siatce kielczan i stało się jasne, że Arkowcy zdołali doprowadzić do remisu od stanu 0:3. Żółto-niebiescy poczuli krew i ruszyli do ataku. Sędzia Stefański doliczył do regulaminowego czasu gry pięć minut, a w trzeciej spośród nich kontuzji doznał Osobiński. Ponieważ Dominik Nowak wykorzystał już wcześniej przysługujące mu zmiany, między słupkami gospodarzy musiał stanąć nominalny prawy obrońca Szymusik. Gdynianie w końcowych minutach zainstalowali się w polu karnym Korony, ale zabrakło im już czasu, by oddać choć jeden celny strzał. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Arka zagrała dziś tragiczną pierwszą połowę i tak statycznego tempa rozgrywania ataków oraz karygodnej postawy w defensywie nic nie usprawiedliwia. Drużynie należą się jednak wyrazy szacunku za niesamowity powrót z zaświatów i odrobienie trzybramkowej straty. Remis jest bolesną utratą punktów w kontekście walki o awans - do GKS-u Tychy żółto-niebiescy tracą dwa punkty, do Radomiaka będą tracić już pięć oczek. Patrząc na sytuację realnie, dziś bezpośredni awans uciekł podopiecznym Dariusza Marca. Trzeba jednak walczyć do końca, bo nigdy nie wiadomo, jak ułożą się inne wyniki. Nawet jeśli nie uda się już wrócić do gry o drugą lokatę, to wciąż pozostaje bitwa o jak najlepszą pozycję wyjściową przed barażami. Tak czy inaczej, gdynianie zanotowali dziesiąte spotkanie z rzędu bez porażki, a cel na sezon 2020/2021 wciąż mają przed oczami. Za tydzień Arka gra w Gdyni z Radomiakiem Radom. Początek rywalizacji w sobotę o 12:40 - wszyscy na stadion!


Korona Kielce - Arka Gdynia 3:3

Bramki: Łukowski 28' i 63', Kiełb 36' - Marcjanik 73', Rosołek 75', Deja 86'

Korona: Osobiński - Szymusik, Kobryń, Zebić, Lisowski - Podgórski, Oliveira, Szpakowski (86' Seweryś), Pervan (76' Petrović), Kiełb (79' Rybus) - Łukowski.

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Marcjanik, Memić (46' Ł. Wolsztyński) - Hiszpański (24' Siemaszko), Danch (69' da Silva), Deja, Aleman, Valcarce - Rosołek, Żebrowski.

Żółte kartki: Oliveira, Szymusik - Valcarce, Memić, Rosołek, Marcjanik, Siemaszko.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Frekwencja: 2371.