Arka Gdynia
Nasza przygoda z europejskimi pucharami trwała stosunkowo krótko, ale z całą pewnością pod względem piłkarskim i kibicowskim nie mamy się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie. Pierwszemu spotkaniu w ramach III rundy eliminacji do Ligi Europy w Gdyni towarzyszyła znakomita atmosfera. Na uwagę zasługuje fakt, iż 27 lipca na Stadionie Miejskim padł rekord frekwencji – ponad 14. tysięcy kibiców przeżywało ogromne emocje związane z walką Żółto-niebieskich. Na wysokości zadania stanęła nie tylko nasza drużyna (triumf nad FC Midtyjlland 3-2), ale również ekipa ultrasów, która zaprezentowała efektowną oprawę, składającą się z folii w barwach klubu, sektorówki, rac raz stroboskopów, co dało znakomity efekt. Na rewanżowy mecz do Danii wybrała się niezwykle liczna załoga Arkowców – wg oficjalnego delegata UEFA, dokładnie 1 612 osób! Tym samym, nieoficjalnie możemy powiedzieć, że była to najliczniejsza polska wyprawa do Danii w europejskich pucharach (został „pobity” nawet wynik Legii sprzed ośmiu lat, kiedy w Kopenhadze stawiło się ok. 1,5 tys. fanów warszawskiego zespołu). W sektorze goście nie zabrakło oprawy, a także naszych przyjaciół – m.in. delegacji Cracovii, Gwardii Koszalin, Polonii Bytom oraz Zagłębia Lubin, których flagi znalazły się na płocie. „Europejski sen” trwał równy tydzień. Piłkarze okazali się minimalnie słabsi od rywali, ale dwumecz z FC Midtyjlland zostanie zapamiętany na długo, dziękując jeszcze raz wszystkim, którzy dołożyli choćby najmniejszą cegiełkę w ten sukces.
Lech Poznań
Swoją wysoką formę ponownie potwierdzili sympatycy Kolejorza, którzy po roku przerwy wrócili na europejski szlak. Sezon 2015/2016 był dla nich nadzwyczaj udany, bo mimo iż nie udało się awansować do Champions League, to zagrali w fazie grupowej Ligi Europy, dzięki temu mogli odwiedzić między innymi Szwajcarię, Włochy oraz Portugalię. Tym razem los zadecydował o tym, że drużyna Lecha trafiła na macedoński FK Pelister, norweski FK Haugesund oraz holenderski FC Utrecht. Frekwencja na meczach przy ul. Bułgarskiej wyniosła kolejno 18, 22 i 33,5 tys. na decydującym starciu z Utrechtem, które okazało się ostatnim w tej edycji europejskich pucharów. W trakcie tych spotkań nie została zaprezentowana żadna oprawa. W przypadku wyjazdów zdecydowanie najlepszy okazał się ten atrakcyjny do Holandii. W sektorze gości zasiadło 1 086 osób (w tym 8 fanów KSZO i 18 ŁKS-u), a na początku II połowy pojawiła się prezentacja ultras z hasłem przewodnim „Smoking Class Heroes" w asyście 100 machajek i kilkudziesięciu rac. Wcześniejsze wyprawy do Macedonii (195 osób) oraz Norwegii (59 – w tym kibic KSZO i Arkowiec) nie były tak efektowne, ale bez wątpienia miały swój urok.
Legia Warszawa
W czwartek, 24-ego sierpnia polska piłka zniknęła z europejskiej sceny – na rok. W eliminacjach do Champions League warszawski zespół zaliczył dwie rundy. Rozpoczął od dwumeczu z IFK Mariehamn. Legioniści swoją liczbę w Finlandii określili na ok. 200 osób, zaś rewanż na trybunach stadionu przy ul. Łazienkowskiej zgromadził ok. 16 tysięcy. Były to jedyne starcia, w których zawodnicy Legii zaprezentowali się na poziomie, imponując skutecznością (dziewięć bramek), biorąc poprawkę na klasę przeciwnika. W III rundzie stołeczny klub mierzył się z FK Astana i już pierwsze przegrane spotkanie w Kazachstanie (66 osób udał się w daleką podróż do Astany) zwiastowało spore problemy. W rewanżu przed własną, 26-tysięczną publicznością ekipa Jacka Magiery nie sprostała wyzwaniu i Legioniści mieli zadowolić się tylko Ligą Europy. Jednak i mołdawski Sheriff okazał się przeszkodzą nie do przejścia. Mimo dużego wsparcia w Tiraspolu (ok. 220 fanów Legii), mistrz Polski odpadł z europejskich pucharów w kiepskim stylu. Warto tylko wspomnieć o dobrej, kibicowskiej postawie Legionistów podczas meczów w roli gospodarzy (kolejno FK Astana i Sheriff). Ultrasi Legii pokazali dwie oprawy – pierwsza odnosiła się do Powstania Warszawskiego i wzbudziła ogromne emocje, zaś druga była odpowiedzią na karę komisji dyscyplinarnej UEFA za poprzedni mecz.
Jagiellonia Białystok
Nieco w cieniu pozostałych drużyn pozostała gra Jagi, która występy w eliminacjach do Ligi Europy zakończyła już w lipcu – na II rundzie. Przeciwnicy białostockiego klubu również nie byli tymi „wymarzonymi” – zwłaszcza w kontekście kibicowskim. Na daleką wyprawę do Gruzji zdecydowało się ok. 100 fanów BKS-u, natomiast jeszcze dalej oddalone azerskie Baku odwiedziło 26 kiboli. W Białymstoku zanotowano dwie frekwencje na poziomie 13,5 tys. osób, czyli nieco wyższe niż podczas meczów w polskiej Ekstraklasie w bieżącym sezonie.