Michał Szromnik najbliższą rundę spędzi na wypożyczeniu w Radomiaku Radom, gdzie trenerem bramkarzy jest Grzegorz Tomala, z którym współpracował w reprezentacji młodzieżowej. Za wypożyczeniem optował trener Arki, Paweł Sikora, uważając, że Michał potrzebuje pół roku regularnych występów z dala od niezbyt przychylnych mu kibiców Arki, aby nabrać ogrania i potrzebnej na tej pozycji pewności siebie. Sam zawodnik traktuje pobyt w Radomiaku jako okazję do wypromowania się:
Mówi się, że w drugiej lidze wszyscy patrzą na Radom i to dobre miejsce, by się wypromować. Czy boję się, że się spalę? Nie. Wiem, że potrafię bronić, mam charakter i sobie poradzę, a Radomiaka traktuję jako przystanek, bo marzy mi się wielka piłka. Tym bardziej, że trenowałem z Evertonem i West Bromem i wierzę, że przy odrobinie szczęścia kiedyś jeszcze tam trafię.
Szromnik przebywał na testach w angielskich klubach i jak sam mówi był bardzo blisko wypożyczenia do prowadzonego przez Davida Moyesa Evertonu. Sprawę pilotował zagraniczny menedżer bramkarza, a do tematu angielski klub ma powrócić po zakończeniu bieżącego sezonu. W dalszej części wywiadu obrywa się niektórym byłym klubowym kolegom, którzy przyszli do Arki po spadku z ekstraklasy, a zdaniem Szromnika są słabsi od wychowanków Arki. Oczywiście z tą wypowiedzią nie wypada się nie zgodzić.
Jak spojrzysz na skład Arki, to masz Szwocha, Formelę, Brzuzego… Mogę sypać przykładami chłopaków, którzy nie dostali szansy, a są o wiele lepsi od tych, którzy przyszli po spadku.
Młody bramkarz wylewa również kubeł pomyj na głowę byłego trenera Arki - Petra Nemca, nie używając wobec niego określenia "trener", ale "pan". Takie rozliczanie się "po fakcie" zawsze budzi spory niesmak, zatem, nawet jeśli racja jest po stronie Szromnika, do oceny kibiców pozostawimy warstwę etyczną tej wypowiedzi:
Przyszedł pan Nemec i co… Sporo rzeczy mi obiecywał, a na szansę czekałem dość długo. Niestety wchodziłem w takich momentach, gdy wszystko nam się sypało. Przystawiano mnie do ściany, choć przyznaję, że popełniłem kilka błędów, za które winę ponoszę tylko ja. Ale szansę dostawałem albo w środku sezonu, albo gdy panu Nemcowi palił się tyłek. Nie jest też fajne, gdy młody chłopak dostaje szansę, popełnia błąd i bez słowa zostaje odsunięty. Z panem Nemcem wymieniłem może z pięć zdań. Nie… Pięć słów.
"At last, but not least" - najdłuższa część poświęcona jest dziennikarzowi "Gazety Wyborczej", który zdaniem Szromnika uwziął się na niego i stwarzał fałszywy obraz zawodnika. Młody bramkarz liczy na spotkanie w cztery oczy, lecz powątpiewa czy dziennikarz zdobędzie się na odwagę i powtórzy wszystko to, co pisał w swoich artykułach.
Cały wywiad do przeczytania na portalu Weszlo.com, my natomiast przypominamy nasz bardzo obszerny wywiad z Michałem Szromnikiem po zdobyciu Mistrzostwa Polski Juniorów Starszych.