„Zastanów się co robisz, to jest mój dom. Zabieraj swe rakiety, no i wynoś się stąd”. Nie wiem czemu, ale ten tekst z utworu Sztywnego Pala Azji tkwi w mojej pokręconej głowie od lat. Nie wiem czemu, ale wiem dlaczego teraz go użyłem. Ale po kolei.
Jeżeli chcę kupić samochód (i stać mnie na to), który należy do Ciebie, musisz chcieć mi go sprzedać. Inaczej dupa blada. Stary zdezelowany samochód. Nie chcesz go, nie masz ochoty naprawiać. Ja tak. Ale wolisz go zniszczyć, oddać na złom. Zemścisz się na aucie i na mnie za to, że ktoś Ci kiedyś „opędzlował” do niego „lewe” części. Mądre? Średnio chyba…
Dlatego nie wierzę albo bardziej nie chcę wierzyć, choć wszystko na to wskazuje, że takim samochodem będzie dla Pana Arka – Panie Ryszardzie Krauze – właścicielu (jeszcze) klubu.
Jest jeszcze paru kibiców, którzy Pana chwalą i bronią. Ja nie, ale zapewne ma Pan gdzieś i jednych, i drugich. Ma Pan gdzieś także Arkę – przynajmniej obecnie. Po co więc Panu ten klub? Czas zemsty za tych, co Pana oszukali, gdy łożył Pan bardzo duże pieniądze? Ale to do kurwy nędzy nie moja wina!! Nie moja, i nie innych kibiców. To także nie wina trenerów – Sikory i Wilczyńskiego, ani prezesa Pertkiewicza. Na kibicach zemści się Pan za to, że kochają klub? Za to, że mówią i piszą co myślą, a nie „pucują” się do Pana? Na trenerach za ciężką pracę w arcytrudnych warunkach i niezłe wyniki? Na prezesie za to, że nie traktuje kibiców jak motłoch, że rozmawia z nimi i nie opowiada pierdół o „zamrożonych” trzech milionach? Zresztą na nim już się zemsta zaczęła szybciej dokonywać, bo jak ma „ogarniać’ sytuację w klubie, skoro odcięto go od jakichkolwiek decyzji i informacji.
Kibiców ma Pan pewnie za motłoch, ale dziwię się, że tak samo traktuje Pan paru naprawdę przyzwoitych ludzi, którzy w Arce pracują. Przecież w zasadzie sam Pan ich zatrudnia. Może gdyby tacy kiedyś pracowali, to nie doszłoby do takich „jaj”.
Jestem zwykłym człowiekiem, zwykłym kibicem niezwykłego klubu. I mimo przywołanego porównania, Arka dla mnie nie jest samochodem. Jest domem. I tym samym powtórzę – zastanów się co robisz, to jest mój dom, zabieraj… (nie, nie rakiety - nawet tenisowe) Wesołowskiego, i odejdź stąd (mimo że należę do kibicowskiego „motłochu” stać mnie na zastąpienie słowa wynoś bardziej kulturalnym). Ale przekaz jest tylko jeden…
Blog autora: http://wkurwiacz.piszecomysle.pl/