Kościerzyna i Kartuzy były dla nas bardzo ważną wyprawą, wielki ukłon w stronę tych kibiców, którzy dojeżdżają na mecze z tamtejszych stron. Duża odległość, którą my tego dnia przebyliśmy by sprawiać dalszą część radości najmłodszym, spowodowała wiele chwil na zadumę.

W tym momencie pragnę podziękować wszystkim, którzy w jakimkolwiek stopniu przyczynili się do tego byśmy mogli tworzyć tego Mikołaja. Bez Was nie dalibyśmy rady, to Wasza pomoc drodzy kibice jest dla nas największym skarbem. Myślę za każdym razem, że powinien pojawić się taki specjalny news na stronie arkowcy.pl, w którym pojawią się wszystkie osoby, ale myślę w głębi siebie, że to stanowczo za mało. Dziękuję Wam za każdy grosz poświęcony akcji, za każdą sekundę poświęconą odwiedzaniu dzieci… Dużo rozmyślań spowodowało, że droga minęła prędko.


Szpital w Kartuzach wygląda elegancko, przyjaźnie dzieciom. Budzi zaufanie, ale mamy w sobie nadzieję, że nikogo na święta tu nie będzie. Niewiele się pomyliliśmy, kiedy odwiedzamy oddział, dowiadujemy się że jest siedmioro dzieci, z czego jeszcze tego samego dnia wychodzi trójka. Prawda, że wiadomość napawa radością? Przekazaliśmy paczki, mając możliwość po raz kolejny zobaczyć najwartościowsze walory, jakimi są uśmiechy najmłodszych.

Po rozdaniu paczek, stwierdzamy że jest ich naprawdę jeszcze wiele do rozdania więc postanawiamy bardzo spontanicznie na coś co nie miało do tej pory miejsca, no pomijając wczorajsze zdarzenie w Pucku. Otóż, przed samym szpitalem, widzimy mamę z dwojgiem dzieci. Bez namysłu Mikołaj łapie dwie paczki podbiega do młodych, a Ci… bardzo ucieszeni mówią dziękujemy, a po chwili ARKA GDYNIA. Kiedy to piszę przechodzi mnie dreszcz, więc musicie sobie wyobrazić jak silne emocje towarzyszyły na żywo.

Chwilę później jesteśmy już w drodze na Kościerzynę. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej by zatankować samochody. Warto nosić barwy. Prawda? Prawda! Przekonały się o tym dzieci, które wraz z tatą przyjechały na stację. Tata w czapce Arki spowodował, że od razu bez namysłu Mikołaj znalazł się przy dziecku z prezentem, nie trzeba było mówić jak bardzo obaj się cieszyli i o tym jakie zaskoczenie widniało na twarzy taty. Nie mija pięć minut, a przyjeżdża kolejny samochód. Wysiada z niego trójka dzieci, z czego jedno ma na sobie barwy Arki. I tu Mikołaj dostrzegł barwy Arki, po czym szybko obdarował paczką całą trójkę. Kiedy odjeżdżali, na tylnej kanapie samochodu, działo się wiele bo paczki zostały chyba rozrzucone w euforii odkrywania po całym samochodzie.

Dotarliśmy do Kościerzyny nie mogąc oprzeć się sytuacji w której ojciec dziewczynki również posiadał barwy. Nie lada zamieszanie wywołaliśmy zatrzymując się na rondzie paraliżując ruch, ale przyznam że w tym momencie chyba nikomu nigdzie się nie śpieszyło bo nikt nas nie poganiał. Pod szpitalem czekamy chwilę na osoby reprezentujące FC Kościerzyna. Po chwili idziemy na oddział, uprzednio się zapowiadając. Po przekroczeniu oddziału pediatrii, dzieci lgnęły do Mikołaja same, co dało odczucie niesamowitego ciepła rodzinnego. Zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło. Długo będziemy pamiętać te wizyty.

To byłby już zapewne koniec naszych mikołajowych podróży, gdyby nie paczki, które zostały nam po wizytach w szpitalach. Jako, że żadna z paczek nie może pozostać bez adresata, od razu wykonaliśmy kilka telefonów, w celu wybadania potrzeb naszych zaprzyjaźnionych placówek.

Nie trzeba było długo szukać i już po chwili jednogłośnie postanowiliśmy, że Żółto-Niebieski Mikołaj odwiedzi jeszcze, dobrze nam znany, Powiatowy Ośrodek Opieki Społecznej w Wejherowie.

Okazało się przy okazji, że Ośrodek ma niezwykle pilną potrzebę, gdyż posłuszeństwa odmówiła im leciwa i mocno wyeksploatowana lodówka. I tym razem Arkowcy pokazali, że zawsze można na nich liczyć i głównie dzięki zasłudze naszych forumowiczów ;), jeszcze tego samego dnia nowiutka lodówka była zamówiona.

W odwiedziny wyruszyliśmy w poniedziałkowe popołudnie, zaopatrzeni w żółto-niebieskie paczki oraz pięknie spakowaną lodówkę. Dziewczyny nie spodziewały się naszej wizyty, więc możecie sobie wyobrazić radość jaką zastaliśmy na ich twarzach. Przyjęły nas bardzo ciepło i już po chwili zabrały się do rozpakowywania żółto-niebieskiego pakunku.

Niemniej miłą chwilą było rozdanie żółto-niebieskich prezentów, po którym wszyscy razem złożyliśmy sobie życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Pożegnaliśmy się krótkim "do następnego" i uśmiechnięci, od ucha do ucha, wróciliśmy do Gdyni.

I tak oto X edycja akcji Żółto-Niebieski Mikołaj dobiegła końca. Tradycyjnie jednak, nie mówimy jeszcze ostatniego słowa...

Na podsumowanie, a przede wszystkim podziękowania, przyjdzie jeszcze czas. Już teraz zachęcamy do pomocy w roku 2014, podczas XI edycji Akcji.

Pamiętajcie, że to Wy jesteście Żółto-Niebieskimi Mikołajami !

 

FOTORELACJA