Po porażce w Legnicy, skomplikowała się nieco sytuacja Arki w tabeli. Tracimy do czołowych zespołów po 5 punktów i los tak chciał, że już wkrótce zagramy z nimi w bezpośrednich meczach. To moment, kiedy jako kibice musimy pokazać, że zasługujemy na ekstraklasę! Arka w ciągu trzech dni może odrobić wszystkie straty, ale może też definitywnie odpaść z rywalizacji o jakże wyczekiwaną przez nas ekstraklasę. W środę o 18:30 podejmiemy w Gdyni targanego podobnie jak Arka problemami z kontuzjami i kartkami Górnika Łęczna. Niedawny lider przegrał w sobotę 0:2 i do Gdyni przyjedzie pod presją. Wiedząc, że w razie porażki może już w sobotę wypaść poza strefę dającą awans. Naszym zadaniem jest zgotować piłkarzom Górnika piekło. Sprawić, aby poczuli, że nie mają czego szukać w ekstraklasie, bo tam jest miejsce Arki. Każdy kibic żółto-niebieskich chciałby wziąć udział w fecie po awansie, ale prawdziwe wsparcie i charakter kibica trzeba pokazać w środę. O 18:30 na trybunach Stadionu Miejskiego.
W Gdyni powstał ciekawy zespół. Pierwszy od wielu lat, który w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty daje z siebie wszystko. Mimo problemów. Mimo wielkiej fali kontuzji, mimo napiętego kalendarza meczów. Każdy, kto ogląda wszystkie mecze, widzi, że ta drużyna chce ekstraklasy tak bardzo, jak my i naszym kibicowskim obowiązkiem jest udzielić im wsparcia na jakie zasługują. To jest właśnie ten moment, kiedy każdy szanujący się kibic powinien zachować się podobnie jak bohaterowie poniższego filmu. Odsuńmy na boczny tor wszystkie codzienne sprawy i bądźmy 12. zawodnikiem Arki. Tak jak w meczach z Wisłą Płock i GKS-em Katowice, gdy dzięki naszej pomocy zawodnicy spisali się jak trzeba i wygrali z silnymi rywalami. Radość po tamtych wygranych była ogromna, a teraz po pierwszej (pechowej) porażce na zespół spadła niesmaczna i niedorzeczna fala krytyki.
Chcemy ekstraklasy? To potwierdźmy, że na nią zasługujemy. W środę. W sobotę. I w każdym kolejnym meczu, który pozostał do końca sezonu. Na stadionie, a nie przed komputerem i telewizorem.