W czwartek Arka zagra w europejskich pucharach po raz pierwszy od 38. lat. Pierwszy i jedyny do tej pory występ na międzynarodowej arenie miał miejsce w 1979 roku. Podobnie jak dziś, to Puchar Polski dał Arkowcom prawo gry w Europie. Wtedy żółto-niebiescy zagrali w Pucharze Zdobywców Pucharów, a ich przeciwnikiem było bułgarskie Beroe Stara Zagora.
19 września 1979 r.
Arka Gdynia - Beroe Stara Zagora 3:2 (Kwiatkowski 23', Korynt 47', 54' - Petkow 42', Lipenski 62')
Arka: Żemojtel - Pietrzykowski, Bieliński, Bochentyn, Krystyniak (80' Bikiewicz) - Dybicz, Kupcewicz, Kaczmarek - Kurzepa, Korynt, Kwiatkowski
Widzów: 22 tys.
Historyczny, pierwszy pojedynek Arki w europejskich pucharach miał miejsce przy ulicy Ejsmonda. Żółto-niebiescy zaczęli potyczkę w Europie od I rundy Pucharu Zdobywców Pucharów i podjęli Beroe. Podobieństwa do zbliżającego się dwumeczu z FC Midtjylland? W 1979 roku ówczesny przeciwnik Arki także nie był postrzegany jako najatrakcyjniejszy. Dodatkowo obawiano się (jak się okazało słusznie) zwłaszcza meczu rewanżowego w Bułgarii, także ze względu na sędziowanie.
Na początek jednak doszło do starcia w Gdyni. Na wypełnionym po brzegi stadionie Arka rozpoczęła pierwsze spotkanie w europejskich pucharach. Mecz zaczął się dobrze. Arkowcy wyszli na prowadzenie za sprawą jednej z najjaśniejszych postaci tamtego spotkania, Wiesława Kwiatkowskiego. Skrzydłowy zdobył bramkę po akcji z Januszem Kupcewiczem. Bułgarzy zdołali jednak odpowiedzieć jeszcze przed przerwą, gdy Żemojtela pokonał Petkow. Relacjonujący ten mecz Stefan Szczepłek pisał, że Bułgarzy od początku byli nastawienie agresywnie i często uciekali się do fauli na zawodnikach Arki.
Druga część meczu rozpoczęła się idealnie dla Arki. W ciągu siedmiu minut Kwiatkowski dwukrotnie wystawił piłkę Tomaszowi Koryntowi, a ten nie miał problemu z pokonaniem bramkarza rywali. Autor dwóch goli opowiadał o tym spotkaniu:
Po moim drugim golu prowadziliśmy 3:1, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że to zbyt mało przed rewanżem i dalej atakowaliśmy. Niestety, szybko straciliśmy dziwną bramkę na 2:3 i podcięło nam to skrzydła
Wspomniany drugi gol dla gości padł w 62. minucie, gdy Lipenski wykorzystał błędy w obronie Arki. W pierwszym meczu w pucharach Arka odniosła zwycięstwo, ale też stanęła w trudnej sytuacji przed rewanżem w Bułgarii. Korynt przyznał po meczu, że Arkowcy byli mocno stremowani faktem debiutu na międzynarodowej arenie.
3 października 1979 r.
Beroe Stara Zagora - Arka Gdynia 2:0 (Stojanow 33', Petkow 36')
Arka: Żemojtel - Pietrzykowski, Bieliński, Bochentyn, Musiał - Dybicz, Kupcewicz, Kaczmarek, Kurzepa - Korynt, Kwiatkowski (78' Bikiewicz)
Widzów: 22 tys.
Rewanżowy mecz I rundy przebiegał w nerwowej atmosferze. Bułgarzy stosowali różne środki żeby zatrzymać i sprowokować piłkarzy Arki, w tym kopanie i plucie. Niestety na taką grę pozwalał cypryjski arbiter Ermis Reires. Prowokacje zawodników Beroe przyniosły efekt w postaci czerwonej kartki dla Franciszka Bochentyna w 70. minucie spotkania. Wcześniej jednak, jeszcze w pierwszej połowie, Beroe zdobyło dwie bramki. Stojanow i Petkow uczynili to w odstępie zaledwie trzech minut, choć pierwsza z tych bramek padła z ewidentnego spalonego. Mimo walki do końca Arkowcom nie udało się już odwrócić losów meczu i to Bułgarzy awansowali do kolejnej rundy, w której zresztą trafili na Juventus.
Po długim oczekiwaniu obecna Arka znowu stanie przed szansą zaprezentowania się w Europie. Przeciwnik jest wymagający, ale żółto-niebiescy nie mają nic do stracenia. Szansa występu w tego typu dwumeczu niektórym piłkarzom zdarzy się zapewne pierwszy i ostatni raz. Bez względu na wynik, dzisiejsi Arkowcy zapiszą się w historii klubu podobnie jak ich koledzy 38. lat temu. A większość kibiców ma nadzieję na przeżycie wspaniałej przygody.