Dla Ojrzyńskiego niedzielny mecz z Jagiellonią Białystok będzie już 15. w roli szkoleniowca Żółto-niebieskich – mowa o wszystkich starciach, które miały miejsce na Stadionie Miejskim przy ul. Olimpijskiej. Wracając na chwilę do końcówki ubiegłego sezonu, trzeba przyznać, że dyspozycja Arkowców już za kadencji byłego trenera Górnika Zabrze nie była najwyższych lotów, biorąc poprawkę na fakt, że przejął on drużynę w 29. kolejce. W pięciu meczach zawodnicy Arki zanotowali trzy remisy (kolejno z Wisłą Płock, Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów), a także porażkę z Nafciarzami po zasadniczym sezonie i triumf nad późniejszym spadkowiczem – ekipą Górnika Łęczna.
Nowy sezon rozpoczął się od wygranych nad Śląskiem Wrocław w rozgrywkach ligowych i duńskim FC Midtyjlland w eliminacjach do Ligi Europy, czego nikt mu nie odbierze. Jednak później przytrafiły się już remisy – znowu z niewygodnym dla nas rywalem w ostatnim czasie, czyli Wisłą Płock i Koroną Kielce. Nie były to porywające widowiska. Nie można tego powiedzieć o kolejnym meczu – niezwykle emocjonującym, a odrobienie dwóch bramek straty w starciu z WKS-em i ostateczne wywalczenie awansu do 1/8 finału Pucharu Polski zostanie zapamiętane na długo. Wrażeń zabrakło natomiast w ligowym spotkaniu z Pogonią Szczecin – oddanym bez walki i przegranym w fatalnym stylu. Mimo wszystko, porażka z Portowcami nie była długo rozpamiętywana wśród kibiców, bowiem chwilę później przyszedł pojedynek z Wisłą Kraków i trzy punkty zostały w Gdyni. O następnych dwóch potyczkach na własnym terenie nie można nic sensownego powiedzieć, bo o ile remis z mocnym w tym sezonie Zagłębiem Lubin to w gruncie rzeczy korzystny rezultat, tak podział punktów z bardzo słabo prezentującą się Cracovią trudno zrozumieć.
Ogólny bilans spotkań prowadzonych przez Ojrzyńskiego w roli trenera Arki przed własną publicznością to pięć zwycięstw, siedem remisów oraz dwie porażki. Jeśli przyjrzymy się samej lidze i „odstawimy” na bok niecodzienny przebieg zdarzeń pucharowej potyczki ze Śląskiem i konfrontacji w III rundzie eliminacji do Ligi Europy, to odchodzą nam dwie wygrane i na papierze nie wygląda to już tak korzystnie (3-7-2). Na uwagę zasługuje fakt, że bardzo trudno nas w Gdyni ograć – to nie ulega wątpliwości. Udało się to tylko grającej wówczas na dużym luzie i bez większej presji Wiśle Płock (34. kolejka poprzedniego sezonu – Nafciarze byli praktycznie pewni utrzymania) i Pogoni Szczecin w połowie sierpnia, która z kolei obecnie przeżywa ogromny kryzys (od triumfu w Gdyni rozegrała sześć ligowych meczów – bez wygranej i zdołała odpaść w kiepskim stylu z pucharu, przegrywając w Bytowie). Nas interesuje tylko Arka i konkretne podejście do spotkań - bez minimalizmu. Dotychczasowe zwycięstwa nad Wisłą, czy Śląskiem z wiadomego względu cieszą nas podwójnie, ale obok remisów z Koroną, czy Cracovią trudno przejść obojętnie. Nikt nie oczekuje cudów i walki o mistrzostwo Polski. Jedynie większej odwagi i polotu, pójścia za ciosem, a nie cofania się i trzymania wyniku - zwłaszcza w meczach na własnym terenie. Wszystko wskazuje na to, że niedzielny mecz z Jagiellonią będzie cieszył się dużym zainteresowaniem, więc byłoby naprawdę fajnie zobaczyć na boisku ekipę z pasją, która za wszelką cenę dąży do wygranej.