Nowy trenerem Arki został Ryszard Tarasiewicz. Były szkoleniowiec Śląska Wrocław, Pogoni Szczecin czy Zawiszy Bydgoszcz podpisał z klubem kontrakt do końca bieżącego sezonu. Taką samą umowę parafował asystent Tomasz Wolak.
59-letni Tarasiewicz jest byłym piłkarzem, przez większość kariery związanym ze Śląskiem Wrocław. Występował na pozycji pomocnika, rozegrał 58 meczów i strzelił 9 goli w reprezentacji Polski, wystąpił na mistrzostwach świata w Meksyku w 1986 r. Po zakończeniu przygody z futbolem w charakterze czynnego zawodnika został trenerem. Na początek nowej drogi przed sezonem 2004/2005, w wieku 38 lat, objął Śląska. Na ,,dzień dobry" wygrał ówczesną III ligę i awansował na drugi poziom rozgrywkowy. Rok później omal nie zanotował kolejnego spektakularnego awansu - wrocławianie jako beniaminek zajęli 4. miejsce w II lidze, mając tyle samo punktów, co trzecia Jagiellonia, która uzyskała promocję do baraży o Ekstraklasę (przegranych następnie z Arką). Przed następną kampanią Tarasiewicz opuścił Dolny Śląsk i przeniósł się do... Białegostoku. Na stanowisku szkoleniowca zespołu z Podlasia wytrwał do połowy rundy wiosennej. Sezon zakończył się awansem ,,pszczółek" do elity z 2. miejsca w tabeli, w czym spory udział miał nowy trener Arki. Przed rozgrywkami 2007/2008 wrócił na ul. Oporowską, gdzie wykręcił ze Śląskiem kolejny awans - tym razem już do Ekstraklasy z 2. lokaty w tabeli. Nic nie przeszkodziło mu też w debiucie na ławce trenerskiej w elicie. 9 sierpnia 2008 r. poprowadził WKS w spotkaniu 1. kolejki z Lechią Gdańsk, które jego podopieczni zremisowali 1:1. Wrocławianie jako beniaminek spisywali się nadspodziewanie dobrze, zachwycali ekspertów swoją grą i ostatecznie ukończyli sezon na 6. miejscu w najwyższej klasie rozgrywkowej, a do tego wyniku dołożyli wywalczenie Pucharu Ekstraklasy po zwycięstwie w finale z Odrą Wodzisław Śląski 1:0. W kolejnej kampanii Śląsk finiszował na 9. pozycji w tabeli Ekstraklasy. Tarasiewicz został zwolniony z WKS-u we wrześniu 2010 r. Po ponad roku przerwy od trenowania, w listopadzie 2011 r., objął ŁKS Łódź, ale już w styczniu, oburzony warunkami organizacyjnymi przy al. Unii Lubelskiej, rozwiązał kontrakt z klubem. W kwietniu przejął stery w I-ligowej Pogoni Szczecin, z którą wywalczył kolejny awans do Ekstraklasy z 2. lokaty, po czym opuścił Pomorze Zachodnie. Rok później, w kwietniu 2013 r., szkoleniowiec znalazł nowe miejsce pracy w Zawiszy Bydgoszcz. Wygrał z nim I ligę i zanotował jeszcze jeden awans do elity. Drużyna z województwa kujawsko-pomorskiego w rozgrywkach 2013/2014 jako beniaminek finiszowała na 8. miejscu w Ekstraklasie. Do tego rezultatu Tarasiewicz dołożył Puchar Polski - w finale bydgoszczanie po rzutach karnych pokonali na Stadionie Narodowym Zagłębie Lubin. Trener jednak nie wystąpił z Zawiszą w europejskich pucharach, ponieważ po zakończeniu sezonu opuścił klub - skusiła go bowiem propozycja Korony Kielce. W województwie świętokrzyskim nie osiągał już tak spektakularnych sukcesów - w Ekstraklasie finiszował na 11. pozycji. Przed kampanią 2015/2016 wylądował ponownie na Dolnym Śląsku, ale tym razem nie we Wrocławiu, a w Legnicy. Jako szkoleniowiec Miedzi spędził dwa sezony w I lidze, a jego podopieczni kończyli je na 7. i 4. miejscu w tabeli. W październiku 2017 r. objął GKS Tychy, który był jak dotąd jego ostatnim miejscem pracy. W pierwszym roku pracy na Górnym Śląsku jego drużyna znalazła się finalnie na 4. lokacie w tabeli. Słabiej było w kolejnym roku, kiedy tyszanie zajęli 7. pozycję. W sezonie 2019/2020 Tarasiewicz został zwolniony po 22. kolejce, w której jego piłkarze przegrali na wyjeździe z Chrobrym Głogów 1:5. Zostawił drużynę na 8. miejscu, a ostatecznie GKS finiszował lokatę niżej. Od ponad 1,5 roku szkoleniowiec pozostawał bezrobotny.
Tarasiewicz ma na swoim koncie pięć awansów, z których cztery dotyczyły przeskoku z drugiego poziomu rozgrywkowego do Ekstraklasy. Wydaje się więc specjalistą od zdobywania promocji do wyższej ligi. Inną sprawą jest silne związanie ze Śląskiem Wrocław, a więc klubem niespecjalnie lubianym w Gdyni. Ponadto 59-latek ma za sobą dość długi rozbrat z trenowaniem na wysokim poziomie, bo w realiach dzisiejszego futbolu 1,5 roku stanowi zauważalny okres. Zatrudnienie tego szkoleniowca niesie więc za sobą ryzyko, ale jednocześnie budzi pewne nadzieje na otrzeźwienie zespołu, złapanie rytmu, rozpoczęcie regularnego punktowania i marsz w górę tabeli. Czas pokaże, co przyniesie obu stronom decyzja o podjęciu współpracy. Życzymy powodzenia.