Dziewięć zwycięstw z rzędu, w tym siedem w I lidze. Jeśli nastąpi ósme, żółto-niebiescy bez oglądania się na rywali zaklepią sobie tytuł mistrzów jesieni na zapleczu Ekstraklasy. Sytuacja nie jest jednak prosta, bo gdynianie przystąpią do sobotnich zawodów osłabieni brakiem dwóch wykartkowanych podstawowych zawodników. Na ile istotne okażą się te ubytki? Jak ci, których Wojciech Łobodziński pośle w bój w meczu kończącym nominalną rundę jesienną, poradzą sobie na Górnym Śląsku? Czy Arkowcy wytrzymają intensywność ostatnich tygodni i nie zdekoncentrują się wygranymi derbami Trójmiasta? W sobotę o 15:00 Arka gra przy ul. Bukowej z GKS-em Katowice.
,,Gieksa” wystartowała w tym sezonie jak wystrzelona z katapulty. Po sześciu kolejkach piłkarze Rafała Góraka z bilansem 4 zwycięstw, remisu i porażki plasowali się na 3. lokacie w tabeli. W tamtym momencie nastąpiło jednak załamanie formy – od 26 sierpnia katowiczanie wygrali w lidze zaledwie raz! Miało to miejsce 12 listopada w rywalizacji z GKS-em Tychy, kiedy wymęczyli zwycięstwo 1:0. Zawodnicy z Górnego Śląska nieźle wyglądali też w zeszłotygodniowej wyjazdowej potyczce z Wisłą Kraków, w której długo prowadzili 2:1, ale karygodne błędy w ustawieniu we własnym polu karnym zaważyły na utracie dwóch bramek w doliczonym czasie gry i w efekcie powrocie do Katowic z zerowym dorobkiem. Dzisiaj GKS znajduje się na 12. pozycji w stawce i traci tyle samo punktów – sześć – do miejsc barażowych, ile ma przewagi nad strefą spadkową. Można więc powiedzieć, że katowiczanie przebywają w miejscu, do jakiego nas przyzwyczaili, pełniąc przez lata rolę ligowego średniaka. W sobotę będą dodatkowo osłabieni absencją za nadmiar żółtych kartek swojego najlepszego strzelca, autora 6 goli w tej kampanii, Sebastiana Bergiera. Na szpicy prawdopodobnie zastąpi go Jakub Arak, za którego plecami pojawi się doskonale znany i szanowany w Gdyni Adrian Błąd oraz prawdopodobnie Mateusz Mak, choć nie można też wykluczyć występu w tym miejscu Mateusza Marca lub kolejnego byłego gracza Arki Christiana Alemana. Duet defensywnych pomocników utworzą trzeci zawodnik z przeszłością w Gdyni Oskar Repka oraz Antoni Kozubal, a za funkcjonowanie skrzydeł będą odpowiadać Marcin Wasielewski i Grzegorz Rogala. W tyłach obejrzymy tercet złożony z Aleksandra Komora, Bartosza Jaroszka i Arkadiusza Jędrycha, a między słupkami stanie Dawid Kudła. Arkowcy muszą mieć się na baczności, bo GKS to typowa drużyna własnego boiska – przy Bukowej katowiczanie wywalczyli 13 spośród 20 uzbieranych dotychczas punktów, tam też zanotowali cztery zwycięstwa spośród pięciu łącznie. To pokazuje, że podopiecznych Wojciecha Łobodzińskiego czeka w najbliższej kolejce trudne wyzwanie.
Ale oni są w nieprawdopodobnym gazie. Tydzień temu wygrali derby Trójmiasta i było to dla nich siódme z rzędu ligowe zwycięstwo, a dziewiąte łącznie. Zostało ono co prawda okupione wypadnięciem z powodu żółtych kartek dwóch podstawowych piłkarzy, ale liczymy, że fantastyczna atmosfera w tej grupie dodatkowo napędzi zastępców. Michała Marcjanika powinien w pierwszej jedenastce zmienić Ołeksandr Azacki, a w miejsce Kacpra Skóry Łobodziński wstawi albo Kasjana Lipkowskiego, albo Marcela Predenkiewicza. Reszta zespołu jest zdrowa, zwarta i gotowa. Bilans spotkań pomiędzy obiema drużynami jest korzystny dla żółto-niebieskich, którzy wygrywali 10 razy przy 6 triumfach katowiczan. Jeżeli gdynianie dołożą jedenastą wiktorię, bez względu na wyniki innych ekip zapewnią sobie prowadzenie w tabeli na koniec nominalnej rundy jesiennej – po 16. kolejce wyprzedzają bowiem o dwa punkty Odrę Opole, o cztery GKS Tychy i o pięć Miedź, a dalej… tak nisko w tym momencie nie spoglądamy.
Jedno z łacińskich przysłów głosi ,,finis coronat opus” - ,,koniec wieńczy dzieło”. Rundę jesienną w wykonaniu Arki z pewnością już możemy okrzyknąć dziełem – przed sezonem niewiele osób spodziewało się, że w tym czasie piłkarze Łobodzińskiego będą się legitymować bilansem 10 zwycięstw, 2 remisów i 4 porażek. Gra w kontekście całych rozgrywek idzie o awans do Ekstraklasy, ale by przystępować do tego wyścigu w rundzie wiosennej z jak najlepszej pozycji, póki co trzeba dać z siebie jak najwięcej w ostatnich podrygach I ligi w 2023 roku. Wierzymy, że w sobotni wieczór będziemy świętować już dziesiątą wygraną z rzędu, a Arkowcy wrócą do Gdyni w laurze mistrzów jesieni, jednocześnie mocno nakręcając się na mecz Pucharu Polski z Lechem i ostatnie dwie kolejki ligowe, zaplanowane do rozegrania awansem z wiosny. Hej, Arka goooool!