Zjazdy Klubów Kibica. Kraków 1978
Kibic z oddali czyli subiektywny opis Zjazdów Klubów Kibica okiem Starego Śledzia spisany w odcinkach. Część II - Kraków 1978 (que)
Późną jesienią 1978 r. Kluby Kibica spotkały się na IV swym Zjeździe w Krakowie. Gospodarzem tej imprezki była Wisła, ówczesny mistrz Polski. Konstrukcja połączeń kolejowych między Gdynią a Krakowem była dość pomysłowa i zmuszała nas do bardzo wczesnego przybycia do podwawelskiego grodu. Pojechaliśmy we trzech. Dwóch oficjalnie i trzeci na doczepkę. Po przybyciu na halę Wisły, gdzie było to wszystko organizowane udało się całej delegacji otrzymać akredytacje. Było trochę problemów ze znalezieniem hotelu, jednak zainstalowaliśmy się w motelu Krak. To był niewątpliwy mankament, ponieważ wszyscy uczestnicy byli rozproszeni po całym mieście, co nie sprzyjało integracji. Ale my i pewien nasz krakowski znajomy zrobiliśmy malutką imprezkę w pokoju motelowym, by czas oczekiwania był przyjemny i krótki. Rano porządnie zmęczeni dotarliśmy na salę obrad. I podobnie jak rok temu posiedzieliśmy sobie tam troszkę. Tylko głowy nasze były zbyt zmęczone, by choć trochę skupić się na tym o czym dyskutowano. Dobrze pamiętam, że my nie byliśmy odosobnieni z tymi bolączkami. Jak zwykle szukałem okazji by się stamtąd wyrwać i na zapleczu prowadzić nieco luźniejsze rozmowy oraz trochę powymieniać się gadżetami. W przerwie zawieziono nas do kasyna milicyjnego na obiadek. Tam do kotleta pogrywała nam znana kapela Andrusy. Było pięciu członków tego zespołu. Trzech ubranych było w pasiaste biało-czerwone koszulki Cracovii, natomiast dwóch miało na sobie czerwone koszule z białą gwiazdą. Niezapomniane wrażenie podczas konsumpcji wywarła na mnie zupa ogórkowa. Jak mi się wydaje ogórkowa nie jest szczytem sztuki kulinarnej w dziale zup, jednak wówczas, przy ogólnie znanych dolegliwościach mających związek skutkowo-przyczynowy związany z poprzednim dłuuuugim wieczorkiem jawiła mi się jako arcydzieło polskiej narodowej kuchni. To był wprost majstersztyk. Z pobieraniem dokładek tego dania wskazany był pośpiech ponieważ znakomita większość konsumentów odkryła również niezaprzeczalne i łagodzące walory tej strawy tamtego popołudnia. Po obiadku większość czasu spędziłem na hali, gdzie było rozgrywanych kilka meczyków w sportach halowych. Prezes reprezentował nas na sali obrad, natomiast my prowadziliśmy kuluarowe rozmowy. Przekonaliśmy się wówczas, iż mimo pewnych wzajemnych umizgów w nieodległej przeszłości na fanów GTS jako ewentualnych przyjaciół to liczyć nie możemy. Mimo jednostkowych przykładów sympatii to w najlepszym przypadku pozostanie co najmniej obojętność. Przekonaliśmy się o tym za pół roku podczas lubelskiego finału PP. W tzw. międzyczasie dowiedzieliśmy się, że za rok spotkamy się w Radomiu i organizatorem będzie nie klub tylko radomski OZPN oraz, że spotkanie będzie dwudniowe. Na opisywanym Zjeździe bardzo licznie była reprezentowana Pasiasta części Krakowa. Od razu na stole przedstawiciele obstawili się dużą ilością klubowych proporczyków by nikt nie miał wątpliwości kogo reprezentują i że istnieją w dość pokaźnej liczbie. Zwykłych kibiców Cracovii spotkaliśmy w drodze powrotnej w okolicach dworca PKP. Był to tylko kontakt wzrokowy. Poznaliśmy ich po dumnie noszonych klubowych szalikach na wierzchu zimowych ubrań. Przypomnę- był to rok 1978 Wisła od paru sezonów ścisłą czołówka krajowa, aktualny mistrz Polski, a Cracovia od kilku lat tułała się po niższych klasach rozgrywkowych. Od razu pierwszą naszą refleksją było to, że pasiaści kibice są, że trwają, że kochają swój klub i niezależnie od okoliczności zawsze będą. Drogę powrotną odbyliśmy z fanami Zawiszy. Oni dopiero drugi raz uczestniczyli w tego typu imprezie, a już czuli się starymi wyjadaczami. Nawet mieli zaklepane od swego klubu organizację Zjazdu za dwa lata, ale za rok okazało się jaką nieprzyjemną niespodziankę przygotowaliśmy dla nich (ale o tym w następnym odcinku). Ogólnie podróż z nimi była wesoła i "krótka" (wówczas mieliśmy z nimi fajną , bliską zgodę). A my? Nas za pół roku czekał największy w dotychczasowej historii sportowy triumf. Po bliżej nieokreślonym okresie czasowym c.d.n.