Arka do Rzeszowa wyruszyła już w czwartek, by maksymalnie ograniczyć zmęczenie wywołane podróżą przez całą Polskę. Celem w rywalizacji z beniaminkiem I ligi była spokojna wygrana. Do składu żółto-niebieskich wrócił po 29 dniach przerwy wywołanej kontuzją Adam Deja. Ireneusz Mamrot zdecydował się również na roszadę na pozycji napastnika - podstawową ,,dziewiątką" gdynian przy ul. Hetmańskiej od pierwszego gwizdka był nie Maciej Jankowski, a Rafał Wolsztyński. Szymon Grabowski zaskoczył brakiem w wyjściowej jedenastce Szymona Fereta, którego miejsce zajął Karol Twardowski.

Arka mogła rozpocząć mecz od mocnego uderzenia. Już w 2. minucie Drewniak zacentrował z rzutu wolnego w pole karne gospodarzy, Daniel minął się z piłką, ta toczyła się w kierunku linii bramkowej, ale defensorzy Resovii w porę zorientowali się w sytuacji i wybili futbolówkę na aut. Dwie minuty później w odpowiedzi Płatek dośrodkowywał z prawej strony, do piłki doszedł po przeciwnej flance Domoń, znalazł sobie miejsce i uderzył na bramkę Kajzera, ale trafił tylko w boczną siatkę. Niecelnie próbowali również Żebrowski i Twardowski. W 26. minucie powinno być 1:0 dla gdynian. Drewniak wrzucał piłkę z wolnego, któryś z Arkowców strącił ją w zamieszaniu w kierunku bramki Daniela, futbolówka minęła już doświadczonego golkipera, ale z linii bramkowej wybił ją Zalepa. Do piłki dopadł Deja, ale jego dobitka została wyblokowana przez defensorów Resovii. Kolejny kwadrans nie obfitował w sytuacje bramkowe. Ciekawiej zrobiło się dopiero pod koniec pierwszej połowy. W 40. minucie Letniowski spróbował strzału z 25 m po ziemi, jednak jego uderzenie w niewielkiej odległości minęło prawy słupek bramki Daniela. Po dwóch minutach Żebrowski wrzucił na głowę Wolsztyńskiego, a strzał napastnika żółto-niebieskich przeleciało minimalnie nad poprzeczką. W 43. minucie po wybiciu piłki przez gospodarzy z własnego pola karnego do futbolówki na trzydziestym metrze od bramki Daniela dopadł Deja i z woleja uderzył ją tak, jak Lennox Lewis bił Andrzeja Gołotę w 1997 r. Piłka zatrzepotała w siatce w samym lewym narożniku bramki, a Arka wyszła na prowadzenie po bramce z kategorii ,,arcydzieło". To widowiskowe trafienie okazało się klasycznym golem do szatni i obie drużyny zeszły do szatni przy wyniku 1:0 dla gdynian.

Druga połowa zaczęła się piorunująco. W 47. minucie Twardowski spowodował upadek Kwietnia w polu karnym Resovii. Sędzia Kruczyński wskazał na wapno, choć obiektywnie trzeba przyznać, że można mieć wątpliwości co do zasadności tej akurat decyzji. Arka otrzymała rzut karny w piątym meczu spośród ostatnich siedmiu. Tak jak w poprzednich przypadkach (z wyłączeniem pucharowej rywalizacji z Koroną, kiedy wykonawcą ,,jedenastki" był Marcus), tak i tym razem Letniowski skutecznie egzekwował ten stały fragment gry. Arka podwyższyła prowadzenie, a ofensywny pomocnik zdobył swoją dziewiątą bramkę w I lidze w tym sezonie, zrównując się w klasyfikacji strzelców z prowadzącym Romanem Gergelem z KS Nieciecza. Między 57. a 59. minutą Danch dwukrotnie powstrzymał gospodarzy - najpierw Mikulca, potem Domonia. W 66. minucie Arkowcy mieli rzut wolny 30 m od bramki rzeszowian, strzał Dei zatrzymał się w polu karnym, ale do piłki dopadł Młyński. Pociągnął z nią w kierunku bramki, po czym strzelił, szukając dalszego słupka, jednak minimalnie spudłował. W następnych minutach swoje kolejne niecelne uderzenia oddali Mikulec i Młyński (po bardzo ładnej akcji Letniowskiego z Wolsztyńskim). Skrzydłowy Arki był zresztą w ogóle aktywny. W 80. minucie zagraniem w pole karne szukał Jankowskiego, który w międzyczasie zastąpił Wolsztyńskiego - w ostatniej chwili ,,Jankesa" uprzedzili podopieczni Szymona Grabowskiego. W kolejnej akcji jeden z rzeszowian ewidentnie odbił piłkę ręką we własnej ,,szesnastce", jednak tym razem gwizdek arbitra milczał. Po chwili kolejny raz niecelnie próbował Młyński po podaniu Letniowskiego. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry honorowego gola dla Resovii strzelił wychowanek Arki Hebel, który ładnym strzałem z pola karnego zaskoczył Kajzera. Sędzia Kruczyński nie pozwolił już jednak na wznowienie gry i zagwizdał po raz ostatni.

Arkowcy wygrali czwarty spośród ostatnich pięciu meczów. Tym razem również ich styl należy ocenić wyżej niż w poprzednich spotkaniach - podopieczni Mamrota długimi fragmentami starali się grać w piłkę, potrafili wymienić między sobą kilka podań, stworzyć sytuację, pomagali sobie wzajemnie też w defensywie. Potyczka przy ul. Hetmańskiej nie była wielkim występem żółto-niebieskich, ale na pewno poprawnym, mogącym nieco uspokoić kibiców. Brawo za walkę, za pomysł na grę i za trzy punkty, które w tym wszystkim są najważniejsze. Dzięki kompletowi oczek gdynianie awansowali na 3. miejsce w tabeli, przeskakując Odrę Opole i zrównując się zdobyczą punktową z Górnikiem Łęczna. Jutro te zespoły grają między sobą, więc żółto-niebiescy ukończą 13. kolejkę prawdopodobnie na 4. pozycji, ale wydaje się, że ten mechanizm podąża w dobrym kierunku. Następny mecz w niedzielę za tydzień o godzinie 12:40, przeciwnikiem Arki będzie Widzew Łódź.


Resovia Rzeszów - Arka Gdynia 1:2

Bramki: Hebel 90+4' - Deja 43', Letniowski 48' (k)

Resovia: Daniel - Mikulec, Persak, Zalepa, Domoń - Twardowski (55' Demianiuk), Wasiluk, Kuczałek, Płatek (74' Hebel), Adamski (64' Czernysz) - Rogalski (74' Brychlik).

Arka: Kajzer - Danch, Kwiecień, Marcjanik, Marciniak - Żebrowski (84' Boniecki), Deja, Drewniak, Letniowski (87' Soszyński), Młyński (84' Wawszczyk) - Wolsztyński (76' Jankowski).

Żółte kartki: Mikulec, Twardowski, Rogalski - Marciniak, Młyński.

Sędzia: Daniel Kruczyński (Żywiec).